Bajki z królestwa LailoniiLata 1980 - 2001

Wojna z rzeczami

Film z cyklu  „14 bajek z królestwa Lailonii Leszka Kołakowskiego” wg przypowieści filozoficznych ze zbioru  „Bajki z królestwa Lailonii dla dużych i małych”.

Reżyseria, plastyka: Jacek Kasprzycki
Scenariusz, dialogi: Jan Zamojski
Layout: Maciej Matecki, Waldemar Szajkowski
Animacja: Maciej Matecki, Janusz Gałązkowski, Elżbieta Kandziora, Ewa Rodewald, Waldemar Szajkowski, Agnieszka Szcześniak
Muzyka, wykonanie: Arnold Dąbrowski
Wokaliza: Ewa Głowacka
Reżyseria dialogów: Ewa Złotowska
W nagraniu dialogów udział wzięli: Narrator-Zbigniew Zapasiewicz, Lina-Dominika Ostałowska, Ditto- Radosław Pazura
oraz Adam Baumann, Arkadiusz Jakubik, Paweł Szczęsny, Joanna Wizmur
Operator obrazu: Krzysztof Szyszka, Krzysztof Napierała
Montaż i dźwięk: Wiesław Nowak
Asystent reżysera: Waldemar Szajkowski
Kierownik produkcji: Ewa Sobolewska
Kierownik artystyczny serii: Maciej Wojtyszko
Redaktor serii, TV SFA: Anna M. Zaremba
Redaktor serii, TVP SA: Krystyna Chojnacka

Film w technice animacji klasycznej wykonanej na celuloidach, 35 mm, kolor, 415 m/e, 15:10 min.
Data produkcji: 22.07.1998 © TVP SA 1998

Ditto, jest idealistą. Nie przywiązuje, w przeciwieństwie do Liny, swojej towarzyszki życia, wagi do otaczających go rzeczy. Linę natomiast urzekają przedmioty. Jej życie koncentruje się na się na ich gromadzeniu i podziwianiu. Któregoś dnia rzeczy wypowiadają Ditto wojnę. Zbuntowane przedmioty zamieniają jego życie w koszmar, a na domiar złego skarżą się Linie, że to Ditto źle się z nimi obchodzi. Lina  ślepo wierzy przedmiotom. Ditto postanawia więc zamienić się w rzecz, aby pokazać Linie ich prawdziwą naturę. Jednak rzeczy nie są złośliwe wobec Liny. Po pewnym czasie Ditto zaczyna rozumieć, że przegrał wojnę z rzeczami.

WOJNA Z RZECZAMI,
czyli o tym, jak walka z zależnością od rzeczy sprowadza na nas jeszcze większe od nich uzależnienie.
Esej – Jan Zamojski

Personifikacja („uosobowienie”) rzeczy: naleśników, guzików, ale i części ludzkiego ciała w „Wojnie z rzeczami” jest i bardzo bajkowa i bardzo konsekwentna: przedmioty te – jak osoby – mają rozum i wolę, której akty mogą realizować w otaczającym je świecie, działając na złość głównemu bohaterowi Ditto; jego imię zaś oznacza w przekładzie TO SAMO, jakby rzeczy mogły się celowo zmieniać, a człowiekowi przypisana była ciągle jedna i ta sama tożsamość.
To odwrócenie ról w lailońskiej rzeczywistości, w której rzeczy stają się człowiekowi świadomie wrogie, przywodzi mi na myśl karierę, jaką w latach 60. XX w. zrobiło w filozofii europejskiej pojęcie alienacji, czyli „wyobcowania”. „Młodego Marksa”, który pisał o „wyobcowaniu pracy” i odrywaniu się od człowieka jego wytworów, stających się towarami, przeciwstawiano wówczas myślącemu głównie w kategoriach grup społecznych „staremu Marsowi”. Wydawało się niektórym myślicielom, że można w ten sposób, wychodząc od jednostki a nie od klasy społecznej, zhumanizować marksizm.
Oczywiście, to jedynie skojarzenie; nic nie wiemy o tym, by Ditto czy Lina produkowali naleśniki, guziki i pastę do zębów. Wiemy jednak, że jeden z naleśników skłamał, mówiąc, że Ditto kupił go w cukierni. Podawał się zatem za towar.
Jeszcze raz zastrzegając się, że mowa jedynie o skojarzeniach nie mogę oprzeć się wrażeniu, że cała sprawa ma jeszcze drugie dno. O ile na początku lat 60. w świecie zachodnim można już było ubolewać nad dolą wytwórcy dóbr, mając pewne realistyczne przesłanki nadziei na jej zmianę (bo te dobra po prostu realnie były), o tyle w Polsce tamtego czasu, gdzie ciągle czegoś brakowało, wmawianie komuś, że ma się lepiej, bo jego praca z powodów ustrojowych nie podlega wyobcowaniu musiało się spotykać z (dyskretnym, bo nie zawsze bezpiecznym) pukaniem się w czoło. Byłaby więc ta bajka kpiną Leszka Kołakowskiego z ówczesnych ideologów, którzy nie zauważyli, że rzeczy, jakich ludzie pożądają, po to, by im się przeciwstawić, muszą na początku po prostu być.
Sprawa druga to relacja między Ditto a jego partnerką Liną. Lina, oczywiście, nie wierzy mu, by naleśniki mogły sobie wychodzić na spacery itp. Albo Lina jest już tak wyalienowana, że nie zauważa, co potrafią wyprawiać rzeczy albo też Ditto, jak Kasandra, relacjonuje i przewiduje jakąś prawdziwą i mało pocieszającą wizję relacji z rzeczami, ale nikt mu w nią nie wierzy. Z całą swoją dogmatyczną niezmiennością stosunku do rzeczy Ditto zmienia jedynie formy walki z nimi: nim się podda, posługuje się perswazją, prowokacją, w końcu w otwarty sposób niszczy je.
Jeśli ktoś myśli, że to, o czym piszę, niewiele ma wspólnego z rzeczywistością, to się myli. Ledwie w pięć lat po pierwszym wydaniu „13 bajek…”, inspirując się myślą niemieckiego i amerykańskiego filozofa Herberta Marcuse, który głosił, że konsumpcja umacnia alienację, skrajnie radykalne grupy wpadły na pomysł, że skoro nie sposób zmienić ludzi, trzeba wydać wojnę rzeczom. W imię tego, by zachodni Europejczycy nie poczuli się zbyt wyalienowani, pojawiło się hasło: Pal sklepy, pal! (bo znowu ktoś lepiej od ogółu wiedział, co jest dla niego dobre, a co złe). Ale – jeśli nawet uznamy, że przynależność do społeczeństwa konsumpcyjnego nie niesie ze sobą nic dobrego, to realizacja recepty powyższej byłaby jak wyganianie diabła Belzebubem.
Nie wiemy, dlaczego naleśniki zbuntowały się przeciwko Ditto; może dlatego, że dość miały jego niechętnej miny (a trzeba było się nie obrażać, tylko zostawić je w spokoju, nie miałyby wówczas z kogo złośliwie się naśmiewać), a może poszło o coś poważniejszego. Faktem jest, że gdyby Ditto nie przykładał takiego negatywnego znaczenia do rzeczy i nie był w tym tak jednoznaczny i konsekwentny, pewnie nic by się złego nie stało. A tak – Ditto popadł w niewolę u rzeczy, a Lina straciła do niego zaufanie.

PS. Jak ktoś chce, niech myśli, że „Wojna z rzeczami” jest bajką o złośliwości przedmiotów martwych. Albo, że prezentuje tzw. hylozoizm, czyli pogląd filozofów rzeczywiście pierwszych w historii, zgodnie z którym wszystkie rzeczy są ożywione, skoro się ruszają. Albo, że bajka ta jest syntezą pierwiastka złośliwości rzeczy i tego, że jednak żyją. Że synteza taka jest możliwa, dowodzi obserwacja zachowań laptopów w upalne dni lipcowe…

© 2010 AnimaFilm & Jan Zamojski
Wszystkie prawa do esejów Jana Zamojskiego zastrzeżone
przez Fundację Sztuki i Edukacji Filmowej AnimaFilm oraz Autora
Kopiowanie i wykorzystywanie bez zgody ww. nie jest dozwolone

Pin It on Pinterest