Garby
Film z cyklu „14 bajek z królestwa Lailonii Leszka Kołakowskiego” wg przypowieści filozoficznych ze zbioru „Bajki z królestwa Lailonii dla dużych i małych”.
Reżyseria, plastyka, layout, animacja: Marek Serafiński
Scenariusz, dialogi: Jan Zamojski
Muzyka, wykonanie: Janusz Grzywacz
W roli Ajio/Garba Ajio wystąpił: Wojciech Wojtkowski
W pozostałych rolach: Anna Korpowska, Bogdan Nowicki, Marcin Nowicki, Tomasz Wojtkowski
W nagraniu dialogów udział wzięli: Zbigniew Zapasiewicz – Narrator, Jarosław Gajewski – Ajio, Garb Ajio oraz Dorota Chotecka, Bogdan Misiewicz, Radosław Pazura
Realizacja nagrania dialogów: Jarosław Jurgała
Operator obrazu: Jan Maciej Ptasiński, Adam Dąbrowski
Montaż obrazu: Marek Serafiński, Anna Ewert, Wiesław Nowak
Dźwięk: Wiesław Nowak
Asystent reżysera: Katarzyna Kucharska, Anna Zboina
Kierownik produkcji: Ewa Sobolewska
Kierownik artystyczny serii: Maciej Wojtyszko
Redaktor serii, TV SFA: Anna M. Zaremba
Redaktor serii, TVP SA: Krystyna Chojnacka
Film w technice animacji kombinowanej, 35 mm, kolor, 418 m/e, 15:15 min.
Data produkcji: 30.07.1998 © TVP SA – TVSFA 1998
Kamieniarz Ajio, z natury spokojny, uczciwy i sumienny, pracuje przy budowie dróg w Lailonii. Pewnego dnia, na jego plecach wyrasta garb, który szybko zmienia się w sobowtóra Ajio. Sobowtór Ajio jest agresywny, podstępny i leniwy. Szybko udaje mu się przekonać otoczenie, że to on jest prawdziwym Ajio. Wkrótce epidemia garbów dotyka wszystkich mieszkańców Lailonii. Prawdziwych ludzi zastępują ich sobowtóry. Są agresywni i impertynenccy. Sobowtór Ajio przejmuje władzę nad miastem garbów. Tylko synowi Ajio udaje się uciec z miasta. Ma nadzieję, że kiedy dorośnie, powróci i rozprawi z garbami.
GARBY,
czyli o tym, że wrogiem wątpliwości jest fałsz, który chce uchodzić za prawdę.
Esej – Jan Zamojski
W bajkach z Lailonii wiele miejsca zajmują kłopoty z prawdą. Tym niemniej, nie mamy przy tym wrażenia, by Lailończycy notorycznie kłamali; problemy związane z prawdą dotyczą tam raczej innych spraw. Tytułem przykładu są to kwestie następujące:
– czy prawda ma charakter obiektywny czy subiektywny? To znaczy, na przykład, czy powiedzenie o czymś, że jest (ze swej istoty) takie a nie inne jest bardziej prawdziwe od zdania, którego konieczną częścią jest podkreślenie w nim wrażenia odbiorcy tego czegoś? Czy rację ma narrator „Pięknej twarzy” twierdzący, że twarz Nino „była istotnie najpiękniejsza w okolicy” czy też Nino, zapewniający swych rozmówców w więzieniu: „mam najpiękniejszą twarz na świecie” i że jest ona piękniejsza niż wszystko, co mogą sobie wyobrazić?
– czy prawda jest czymś stałym czy względnym? Gyoma z bajki „Jak Gyom został starszym panem” zwolniono z posady sprzedawcy lodów malinowych, zastrzeżonej dla ludzi młodych, ponieważ nie było pewne, czy nie jest aby właśnie starszym panem; jak pisze autor, co prawda nie miał brody i wąsów (co zresztą komuś innemu chwilę wcześniej wystarczyło, by uznać, że starszym panem właśnie nie jest), miał jednak melonik, okulary, kalosze… Był więc czy też nie był starszym panem?
– czy prawda ma jakikolwiek wymiar moralny, czy też (jeśli ma) odłączyć go należy od prawdy w rozumieniu czysto logicznym? Czyż kupiec Pigu nie miał racji, mówiąc, że kula ziemska to też globus, ale czy to znaczy, że powinniśmy pochwalać późniejsze postępowanie Memi, które z tego wynikło?
– Itp., itd.
Zarazem łatwo zauważyć, że mnożenie wątpliwości co do różnych kwestii dotyczących prawdy wcale nie musi prowadzić nas do wniosku, że żadnej prawdy nie ma. W pewnej potężnej tradycji filozoficznej nazywanej kartezjanizmem wątpliwości te prowadzą do czegoś wręcz przeciwnego, do prawdy pewnej (przynajmniej dla kartezjańczyków), że cogito ergo sum.
Zresztą, gdy mówimy, że ktoś nie kłamie (jak Aijo) lub że kłamie (jak garb Aijo), to potwierdzamy, że jakaś prawda (choćby w tej tylko sprawie) istnieje. Problem więc nie w samej prawdzie, a w tym, by nie dać się oszukać. Nie obejdzie się przy tym bez kryteriów prawdy.
Klasyczna, nazywana też korespondencyjną, teoria prawdy mówi nam, że prawda to zgodność rzeczy i intelektu. Jeśli za rzeczy uznać tu cielesności Aijo i jego garbu to kryterium to zdaje się zawodzić na całej linii. Są oni bowiem identyczni, a garb Aijo nie jest ani gorszą ani lepszą kopią prawdziwego Ajio. W dodatku, nie ma w Lailonii żadnej procedury, która pozwalałaby odróżnić tę kopię od oryginału. Wymyślony przez lekarzy lailońskich proszek na garb w efekcie okazał się proszkiem nie na garb a na tego, kto wyrastał z pleców przyjmującego to lekarstwo; ponieważ przyjął je garb, to w efekcie zniknął prawdziwy Ajio. Intelekt odegrał zresztą w tym przypadku rolę podwójnie złowrogą, nie tylko ze względu na pomyłkę dotyczącą działania leku, lecz i ze względu na to, jak ludzie wytłumaczyli sobie zachowania garbu Ajio; mimo że były one kompletnie inne od znanych zachowań prawdziwego, cichego Aijo uznano, że zachowania garbu są bardziej wiarygodne w przekonywaniu, że to on jest prawdziwym Aijo: ma przecież prawo złościć się i wrzeszczeć, skoro spotkało go takie nieszczęście.
Lailończyków zawiodła też inna, tak zwana koherencyjna, czyli „spójnościowa” teoria prawdy. W jej ujęciu twierdzenie jest prawdziwe, jeśli się da wmontować w spójny system innych twierdzeń bez naruszenia tej spójności i popadania z nimi w sprzeczność. Tu natomiast, jak czytamy, garb Aijo nie od razu nazwał ludzi garbami, lecz najpierw twierdził, że mają oni garby; oczywiście, nikt z nich garbu nie miał, a mimo to bez przerwy przeglądali się w lustrach i sprawdzali, czy garbu nie mają. A przecież zgodnie z zasadą sprzeczności nie można zarazem garbu mieć i go nie mieć. Co więc powodowało niepewność Lailończyków i dlaczego nie powiedzieli swemu prześladowcy, że kłamie?
Kompletnie zawiodło też takie kryterium prawdy jak praktyka społeczna. Cokolwiek by nie zrobiła w tej sprawie społeczność Lailończyków – wspierała kłamstwo. Na własną zgubę.
Inna sprawa: dlaczego Lailończycy byli tacy bezwolni i we wszystkim zdawali się na lekarzy? Lekarze ci zresztą dają piękny pokaz sofistyki, to jest takiej postawy, w której nie sposób odpowiedzieć, co jest prawdziwe, sami jednak nie potrafią uratować skóry.
W efekcie i na ich zgubę, to co sprzeczne okazuje się być prawdziwe NAPRAWDĘ: w Lailonii powstaje miasto garbów, w którym nie ma ani jednego garbatego.
I jeszcze jedno: były niedawno państwa, w których wszyscy mieli być równi, ale pod warunkiem, że o tę równość będą dbać ci, którzy są, jak to nazwał Orwell w „Folwarku zwierzęcym” – równiejsi. Skrajnym, do dziś istniejącym przykładem jest Korea Północna.
Nic więc dziwnego, że Lailończycy, za których myśleli lekarze okazali się bezradni wobec chamstwa garbu Ajio. Nie dokonywali wyboru. Dali się oszukać. Pewnie trochę dla spokoju i wygody.
Opowiadano mi kiedyś o pewnej uczonej radzieckiej, która w latach 70. zawitała do Pragi. Jej diety nie były wielkie, a potrzeby duże. Duże też były różnice w zaopatrzeniu sklepów, na korzyść Pragi. Pani profesor ustalała więc, kto z jej czeskich kolegów naukowców w czasie Praskiej Wiosny nie miał dostatecznie twardego kręgosłupa, po czym zaczajała się na delikwenta i łajała go bez pardonu za zdradę klasy robotniczej i rewizjonizm. Delikwent kulił się przerażony, a wówczas pani profesor zostawiała mu furtkę: tam – widziała bardzo ładny dywan, a z kolei tam – piękny kryształ… I przegrani uczeni płacili prezentami za święty spokój. Przypominają mi oni Lailończyków, a pani profesor – garb Aijo.
Na szczęście był jeszcze synek kamieniarza Aijo. On nie kalkulował, nie szedł wobec garbu na żadne ustępstwa. Ale był mały i musiał uciekać.
Wróci. Maleńka nadziei orkiestra gra jak w pieśni Okudżawy, a prawda wówczas i tak na powierzchnię wybije, jak w pieśni Kaczmarskiego źródło.
© 2010 AnimaFilm & Jan Zamojski
Wszystkie prawa do esejów Jana Zamojskiego zastrzeżone
przez Fundację Sztuki i Edukacji Filmowej AnimaFilm oraz Autora
Kopiowanie i wykorzystywanie bez zgody ww. nie jest dozwolone