Bajki z królestwa LailoniiLata 1980 - 2001

Oburzające dropsy

Film z cyklu  „14 bajek z królestwa Lailonii Leszka Kołakowskiego” wg przypowieści filozoficznych ze zbioru  „Bajki z królestwa Lailonii dla dużych i małych”.

Reżyseria: Tamara Sorbian – Kasprzycka
Scenariusz, dialogi: Jan Zamojski
Plastyka, współpraca reżyserska, koncepcja animacji: Jacek Kasprzycki
Animacja: Janusz Gałązkowski, Maciej Matecki, Agnieszka
Szcześniak, Waldemar Szajkowski, Ewa Rodewald, Elżbieta Kandziora, Krystyn Koczorski
Muzyka, wykonanie: Arnold Dąbrowski
Zdjęcia: Krzysztof Szyszka
Współpraca operatorska: Krzysztof Napierała
Reżyseria dialogów: Ewa Złotowska
W nagraniu dialogów udział wzięli:  Narrator-Zbigniew Zapasiewicz, Pepi-Włodzimierz Bednarski, Gia-Janusz Bukowski, Heja- Agata Gawrońska, Kakuu-Marek Robaczewski, Hipa-Jolanta Wilk, Kiwi-Ania Malarz
Montaż obrazu, dźwięk: Wiesław Nowak
Kierownik produkcji: Ewa Samborska
Kierownik artystyczny serii: Maciej Wojtyszko
Redaktor serii, TV SFA: Anna M. Zaremba
Redaktor serii, TVP SA: Krystyna Chojnacka

Film w technice animacji wycinankowej naklejanej na celuloid, 35 mm, kolor, 405 m/e, 14:50 min.
Data produkcji: 10.02.2000 © TVSFA – TVP SA 2000

W pewnym domu, w królestwie Lailonii mieszkają bracia i siostry. Każde z nich ma inne przyzwyczajenia i dziwactwa: Gia lubi palić cygaro siedząc z pióropuszem na głowie w fotelu, Pepi przed każdym śniadaniem musi upolować kilka tukanów, Kaku połyka obręcze od beczek, Heja nosi ordery na plecach, a Hipa łowi na lasso szympansy. Bracia i siostry czasami, gdy są poirytowani sobą nawzajem, wymuszają modyfikację swoich zachowań. Nowe dziwactwa na chwilę zażegnują rodzinne kłótnie. Po pewnym czasie powraca jednak wzajemna nietolerancja.
Dopiero pojawienie się wśród nich najmłodszej siostry, Kiwi, dziewczynki cichej, skromnej i pozbawionej wszelkich przywar, osoby tolerującej bez zastrzeżeń przyzwyczajenia pozostałych, jednoczy wszystkich przeciwko niej.Bracia i siostry wyjątkowo zgodnie wykorzystują ssanie przez Kiwi dropsów jako pretekst do pozbycia się jej z domu. Po odejściu Kiwi, wszyscy z ulgą stwierdzają, że wreszcie panuje wśród nich, jak dawniej, zgoda, przyjaźń i harmonia.

OBURZAJĄCE DROPSY,
czyli o tym, jak dziwak staje się nietolerancyjny, gdy za dziwactwo uzna normalność.
Esej – Jan Zamojski

Niemal całe rodzeństwo z „Oburzających dropsów”: Gia, Kaku, Pepi, Heja i Hipa to ekscentrycy i dziwacy, choć, jak na początku bajki zastrzega Autor czyli Leszek Kołakowski, „ludzie mają różne przyzwyczajenia i nie powinno się nad tym wydziwiać”. I rzeczywiście, choć przyzwyczajenia bohaterów są bardzo oryginalne i przykuwają uwagę czytelnika, to właściwie nie w tym rzecz, czy np. Gia będzie palił poobiednie cygaro, siedząc w pióropuszu na głowie czy też z cygarem na głowie palił pióropusz (co najwyżej, można by było mieć pretensje do tych z rodzeństwa, którzy jedynie dla zachcianki polowali na ptaki bądź łapali szympansy na lasso; akceptacji tych uczynków, która w tym przypadku przekształciłaby się w obojętność na los zwierząt już bym nie żądał, ale to inny aspekt całej sprawy).
Główny problem w tym, że indywidualizm bohaterów „Oburzających dropsów” nie idzie w parze z tolerancją. Choć żaden z nich nie naruszał faktycznie autonomii pozostałych z rodzeństwa, każdy z nich padał po kolei ofiarą prześladowań, nacisków i wymówek i w efekcie – zmieniał przyzwyczajenia (co prawda, na równie dziwaczne). Początkowo działo się to w sposób powszechnie znany: wytypowania jednego z bohaterów na kozła ofiarnego i zwarcia szeregów przez pozostałych. Mechanizm ten był wielokrotnie opisywany, jako dotyczący zwłaszcza społeczności, które przedkładają (a przynajmniej tak deklarują) dobro grupy nad dobro indywidualne i uzurpują sobie przy tym monopol na prawdę, np. prawdę moralną. Dlatego Gia usłyszał, że byłoby uczciwsze, gdyby zamiast cygara palił pióropusz oraz że jest egoistą i myśli tylko o sobie. W pozabajkowej rzeczywistości historycznej przykładów dostarczają zwłaszcza grupy rewolucjonistów (polecam dramat Romaina Rollanda „Wilki”) oraz wszelkich innych posiadaczy patentu na prawdę, np. inkwizytorów.
Zauważmy jednak dwie rzeczy. Po pierwsze – indywidualizm bohaterów był dość płytki, bo nie odnosimy wrażenia, by zmiana przyzwyczajeń przychodziła im z jakimś olbrzymim trudem. Po drugie – nie były one, zdaje się, aż tak istotne w takim sensie, by cementowały grupę przeciw wybranej ofierze, skoro w efekcie każdy pokłócił się z każdym.
I tu pojawia się najmłodsza z rodzeństwa Kiwi, która przyjechała z innego miasta, by odwiedzić braci i siostry; Kiwi z kolei ma pewne przyzwyczajenie, bardzo typowe, zwłaszcza w jej wieku: lubi cukierki. Dropsy. I ma jeszcze jedną cechę; ani słowem nie daje do zrozumienia rodzeństwu, że przeszkadzają jej ich dziwactwa. Kiwi więc natychmiast skupia na sobie ataki sióstr i braci (powołujących się zresztą na dbałość o jej moralność i zdrowie psychiczne). Prawdy, jakie z tego płyną są mym zdaniem następujące:
– za tolerancję nie zawsze odpłatą jest tolerancja
– normalność czy typowość nie chronią nas wśród dziwaków, bo w ich grupie co innego jest normą, a my za to na ich tle wyglądamy na wyjątkowo nietypowych
– gdy jednocześnie są oni pewni własnej normalności i chcą nas do własnej normy dostosować, należy opuścić ich towarzystwo, a jeśli będą się powoływać na ich troskę o zdrowie naszej duszy – wiać czym prędzej co sił w nogach. Grupy władców totalitarnych szczególnie lubią leczyć swoich przeciwników w szpitalach psychiatrycznych.
Kiwi, w odróżnieniu od rodzeństwa, nie zmieniła natychmiast swych przyzwyczajeń. Choć zastraszona i zapłakana jadła dropsy, widocznie nie widząc w tym nic dziwnego, aż bracia i siostry wyrzucili ją z domu. I powrócili do swoich dziwacznych przyzwyczajeń.
Wynikają z tego dwa wnioski:
– optymistyczny, że tolerancja nie oznacza rezygnacji z własnej postawy; jak pisze Leszek Kołakowski w mini wykładzie „O tolerancji”: mam prawo upierać się stanowczo przy swoich przekonaniach.
– pesymistyczny, że zarówno postawa tolerancji jak i brak rezygnacji z własnych przekonań posłużyć mogą zwarciu szeregów przez tych, którzy tolerancyjni nie są.
Mogą, ale cóż zrobić – innej drogi nie ma.

© 2010 AnimaFilm & Jan Zamojski
Wszystkie prawa do esejów Jana Zamojskiego zastrzeżone
przez Fundację Sztuki i Edukacji Filmowej AnimaFilm oraz Autora
Kopiowanie i wykorzystywanie bez zgody ww. nie jest dozwolone

Pin It on Pinterest