Bajki z królestwa LailoniiLata 1980 - 2001

Jak Gyom został starszym panem

Film z cyklu  „14 bajek z królestwa Lailonii Leszka Kołakowskiego” wg przypowieści filozoficznych ze zbioru  „Bajki z królestwa Lailonii dla dużych i małych”.

Reżyseria, plastyka, layout:  Łukasz Słuszkiewicz
Scenariusz, dialogi: Jan Zamojski
Animacja: Maciej Matecki, Janusz Gałązkowski, Ewa Rodewald, Agnieszka Szcześniak, Elżbieta Kandziora, Waldemar Szajkowski
Muzyka, wykonanie: Janusz Grzywacz
W nagraniu dialogów udział wzięli: Narrator-Zbigniew Zapasiewicz, Gyom-Jacek Sołtysiak, Mek Mek-Iwona Rulewicz,
Elegant-Cezary Kwieciński, Starszy Pan-Janusz Bukowski, Policjant-Marek Frąckowiak, Sztubak, Jamnik-Andrzej Tomecki
Operator obrazu: Krzysztof Szyszka, Krzysztof Napierała
Montaż, dźwięk : Irena Husar
Asystent reżysera: Maciej Matecki
Kierownik produkcji: Ewa Samborska
Kierownik artystyczny serii: Maciej Wojtyszko
Redaktor serii, TV SFA: Anna M. Zaremba
Redaktor serii, TVP SA: Krystyna Chojnacka

Film w technice animacji klasycznej wykonanej na celuloidach, 35 mm, kolor, 447 m/e, 16:20 min.,
Data produkcji: 10.09.1999 © TVSFA – TVP SA 1999

Młody sprzedawca lodów o imieniu Gyom, mieszka wraz ze swoją żoną Mek-Mek w Lailonii, w mieście Batum. Ponieważ uważa, że dobre posady w Lailonii mogą otrzymać tylko starsi panowie, postanawia zmienić swój wygląd. Zapuszcza brodę i wąsy, jednak okazuje się, że to za mało, aby uważano go za starszego pana. Kupuje więc melonik, parasol, okulary i kalosze. Staje się starszym panem i dzięki temu dostaje pracę w hotelu. Teraz zarabia dużo pieniędzy. Jego żona Mek-Mek początkowo nie chce się na to zgodzić, jednak gdy Gyom zaczyna jej kupować różne rzeczy przyznaje, że dobrze zrobił przemieniając się w starszego pana. Pewnego razu złodziej kradnie należące do Gyoma rekwizyty starszego pana i Gyom traci pracę w hotelu. Mek-Mek nie chce już jednak mieć za męża młodego człowieka. Opuszcza go i wychodzi za mąż za prawdziwego starszego pana. Życie Gyoma zamienia się w koszmar. Raz zostaje starszym panem, raz młodzieńcem, to znowu niemowlęciem. Przez nieustanne przebieranie się za kogoś innego, Gyom traci swoją tożsamość.

JAK GYOM ZOSTAŁ STARSZYM PANEM,
czyli o względności prawdy o samym sobie i nie tylko…
Esej – Jan Zamojski

„Jak Gyom został starszym panem” jest dla mnie utworem o tożsamości i jej poszukiwaniu. Jednocześnie, pod względem tego – kto jest kim? świat Gyoma jest bardzo uporządkowany, chciałoby się powiedzieć – nadmiernie uporządkowany. Zwróćmy uwagę, ile orzeczeń (fachowo zwanych predykatami) wiąże się z byciem starszym panem: długa broda i wąsy, parasol, melonik, kalosze, okulary; tylko ktoś, kto posiadał te wszystkie atrybuty, mógł w mieście Batum w Lailonii liczyć na naprawdę dobry status.
By świat Gyoma legł w gruzach wystarczyło, że część tych atrybutów została utracona; Gyom nie jest już starszym panem, lecz – nie jest też na powrót młodym człowiekiem, bo jednak niektóre z cech starszego pana zachował. Kim więc jest teraz Gyom?
Jest taka prawda, która bardzo źle znosi poddanie w wątpliwość chociaż jednego z elementów, na których się opiera, bo powoduje to, że zostaje zakwestionowana w całości. O takiej prawdzie mówimy, że to prawda dogmatyczna.
Dogmatycy, którzy taką prawdę wyznają, mają przy tym pewną dziwną cechę: w ogóle nie zauważają w swym świecie skrajnych nawet dziwactw, jeśli tylko nie wchodzą one w paradę ich dogmatom. Gyom, który postanowił zostać starszym panem, a jednocześnie ukryć to przed mieszkańcami Batum, mógł sobie paradować cały zaklejony różowym plastrem, z pudłem na śmieci na głowie, w wyplatanych koszykach nałożonych na kalosze – na nikim nie robiło to najmniejszego wrażenia.
Lecz z drugiej strony dogmatycy potrafią być groźni, bo ludzki los w ich świecie jest absurdalnie zależny od wydarzeń banalnych, takich jak te, które przytrafiły się Gyomowi: kradzieży odzieży, schwytania złodzieja, odzyskania ubrania. W gruncie rzeczy los ten zależny jest od czegokolwiek, co choćby minimalnie narusza ustalony porządek. W dyktaturze dogmatu nigdy nie można być pewnym własnego losu, nie można być też jego panem, bo zmienić go może coś, co wydaje się naprawdę temu dogmatowi nie zagrażać (nie mogę się pozbyć myśli o „Archipelagu Gułag” Sołżenicyna i o tym, jak to tylko z racji swej wyrazistości, trafiali do łagrów: filateliści, esperantyści, znawcy rękopisów tybetańskich…).
„Jak Gyom został starszym panem” jest też dla mnie utworem literackim i filmem o udawaniu kogoś innego niż się jest w istocie. Wiadomo przecież od początku, że Gyom był w gruncie rzeczy młodym człowiekiem; to, co się z nim dalej dzieje jest groteskowe, komicznie przejaskrawione i karykaturalne. Zwraca uwagę dziwaczność i ekstrawagancja jego przebrania, ale nie jest ono przecież niczym innym jak maską (tak bardzo z groteską związaną); czy ukrywa się pod nią jakaś jego prawdziwa głębsza tożsamość? Zazwyczaj maska jest środkiem skrywania rzeczy istotnej, której dochodzenie winno pozostawić się widzowi. Tu, zdaje się, nie bardzo byłoby czego szukać i Gyom udający niemowlę traci już naszą sympatię. Wynika to z tego, że nie jest w stanie określić się w żaden sposób poza zastanymi i obowiązującymi w mieście Batum regułami gry i rolami. Gyom konformista zmienia się bez przerwy jak kameleon, to znaczy – zawsze usiłuje upodobnić się do tła.
„Jak Gyom został starszym panem” traktuje też może o dążeniu do dojrzałości i niemożności jej osiągnięcia; gdyby Gyom ją osiągnął, może by się zbuntował? Jednocześnie jest to też przewrotny utwór o karze za naruszenie pewnego ustalonego porządku rzeczy, karze za wypadnięcie z przysługującej społecznie roli, dodajmy – karze za naruszenie niezawinione.
Z drugiej strony, jak pisze Leszek Kołakowski w swym mini-wykładzie „O maskach” (nie znałem go, gdy pracowałem nad scenariuszem, wykład ukazał się cztery lata później), z tego, że prawda, „co wywodził Heidegger, wedle greckiej etymologii (…) znaczy tyle, co „niezasłonięcie”, (…) wcale (…) nie wynika, że mamy żyć w niezasłonięciu czyli w nagości”. Rozpatrując maskę, jako element kultury, twierdzi dalej, że natura, którą miałaby przesłaniać, już nie istnieje. Może jednak, jeśli wolno, przesłaniać maską kulturę inną, np. ciekawszą niż ta, w którą usiłował się wpisać Gyom.
I jeszcze jedno; do dziś, gdy myślę o świecie Gyoma, nieodmiennie widzę go w środkowej Europie, z jej pytaniami o własną tożsamość i dojrzałość; to te pytania poprzez swoich bohaterów podnosili Kafka, Haszek, Milan Kundera, Mrożek czy Kantor.

© 2010 AnimaFilm & Jan Zamojski
Wszystkie prawa do esejów Jana Zamojskiego zastrzeżone
przez Fundację Sztuki i Edukacji Filmowej AnimaFilm oraz Autora
Kopiowanie i wykorzystywanie bez zgody ww. nie jest dozwolone

Pin It on Pinterest